MUZYKA
Rozdział 1
Rozdział 1
"To nasze wybory ukazują, kim naprawdę jesteśmy, o wiele bardziej niż nasze zdolności."
Nigdy im nie wybaczę, miałam już przyjaciółki, a oni wymyślili sobie jakąś przeprowadzkę. Ian i Maddie mieli szczęście. Oni nie musieli opuścić Cam, Margaret i Victorii. Dobra koniec... gdzie teraz. Rozejrzałam się po peronie i spojrzałam na bilet, spojrzałam po raz pierwszy. Peron 9 i 3/4?! Aha, ok. Mam przebiec przez tę ścianę. Przecież ktoś tam był u nas w domu i mi to tłumaczył. Jakiś auror. Jak on miał Ploter, Poster, Plonter? Nie ważne, na pewno miał okulary i czarne włosy. Spojrzałam na moją walizkę, ciekawe czy o fuczą mnie za to, że mam walizkę, zamiast kufra. W sumie nieważne, im szybciej mnie wyrzucą tym lepiej. Stanęłam naprzeciwko ściany. Spojrzałam na nią jak na wroga i przez dłuższą chwilę zastanawiałam się czy odbiec, czy zostać. Usłyszałam głośny śmiech. W moją stronę szli jacyś uczniowie, czterech chłopaków i dziewczyna. Mieli kufry. Nie mogę tak stać. Zamknęłam oczy i rozpędziłam się...
Na szczęście nie wpadłam na ścianę, tak jak mówił okularnik: przeniosę się na stację. Przeszłam kawałek i zobaczyłam wielki, stary peron. Zaparkował na nim stary pociąg. Za pięć 11. Pewnym krokiem weszłam do pociągu. Coś zakuło mnie w serce jak zobaczyłam, że wszyscy żegnają się, są z rodzicami. Moi nie mogli być. Kiedy uczyłam się w Salem, zawsze byli obecni. Tyle, że obrzędy w Salem to co innego. Schowałam się na korytarzu, na końcu pociągu. Jedenasta. Wychyliłam się przez okno i zobaczyłam, że przez najbliższe drzwi wsypuje się mnóstwo uczniów. Potem pociąg ruszył. Dzieci machały do swoich rodziców. Ja nie miałam komu machać. Gdy pociąg przyśpieszał dorośli za nim biegli, by móc nacieszyć się swoimi dziećmi. Byłam na samym końcu, dlatego gdy pociąg znikał za zakrętem, spojrzałam jeszcze na ludzi. Część już skierowała się do wyjścia, inni stali, prawdopodobnie przypominając sobie swoją podróż. Jeszcze inni po prostu bezradnie patrzyli się na maszynę, aż w końcu wszystko zniknęło za zakrętem.
- Ten przedział jest zajęty? - podskoczyłam, gdy usłyszałam głos i poczułam czyjąś rękę na ramieniu. - Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć. - rozmawiałam z chłopakiem. Wysokim, ciemnowłosym. Patrzyłam na niego niepewnie, ale odpowiedziałam.
- Nie. Jest wolny. - chciałam już odejść, ale on złapał mnie za nadgarstek i obrócił. Był silny. Zbyt silny, żebym zdołała się uwolnić i pójść dalej. Spojrzałam z wyrazem "Coś jeszcze?"
- Jestem Damon. Może chcesz z nami siedzieć. Teraz ciężko o choć trochę miejsca, a u nas całe jedno wolne. - uśmiechnął się, a ja pokiwałam głową i wszyscy weszliśmy do przedziału. Zajęłam miejsce przy oknie. Obok mnie usiadł nowy kolega. - To jest Scorp. - wskazał blondyna, po jego lewej stronie. - Obok siedzi John. - pokazał napakowanego szatyna. - Naprzeciwko ciebie siedzi moja siostra Susan, a obok niej Justine, Julia i Martin. - dziewczyny patrzyły na mnie wrogo.
- Jaki masz status krwi? - spytała blondynka, siostra Damona. Czemu ją to interesuje?
- Czysta, a co? - wszyscy się na mnie patrzą. Spojrzałam na dziewczynę.
- To dobrze. - uśmiechnęła się sztucznie - Do Slytherinu dostają się tylko czysto krwiści. - już wiem gdzie nie chcę być. Ale dobrze, że jestem fałszywa. Zanim pójdę, dużo się dowiem.
- A wy wszyscy jesteście w Slytherinie?
- Tak. To zaszczyt. Zdradzę ci coś. Śmierciożercy...
- Damon! - krzyknęła Susan - Nie możesz jej tego powiedzieć. No, ale powiem ci, że inne domy nie powinny istnieć. A szczególnie dom kartofli! - krzyknęła, a wszyscy się zaśmieli. Dobra, żart dobry. Inne domy nie powinny istnieć. Nie chcę tam być.
- Muszę pójść do łazienki. - powiedziałam i wypowiedziałam szeptem formułkę zaklęcia zmniejszającego. Wrzuciłam moją walizkę do kieszeni, teraz była wielkości małego palca. Szybko ulotniłam się z przedziału i otworzyłam drzwi do następnego wagonu. Nieszczęście chciało, że przez kotarę nie zauważyłam chłopaka, który również przechodził. Wpadliśmy na siebie.
- Czemu to James zawsze wpada na dziewczyny? - zapytał jego kolega, wysoki, blond włosy. - Jestem David. - wyciągnął rękę, żeby pomóc mi wstać.
- Bo James nigdy nie patrzy gdzie idzie. - rzuciła dziewczyna, która stała obok Davida. Nie wyglądała przyjaźnie. Po chwili wstał też James.
- Jestem James. Przepraszam, nic ci się nie stało?
- Alicja. Spoko, żyję. - odpowiedziałam, a on i jego kolega się uśmiechnęli.
- Nigdy cię nie widziałam. Nie wyglądasz na pierwszoroczną. - wtrąciła się dziewczyna. Nie lubi mnie. Na pewno przyjaźni się z Jamesem i Davidem.
- Jestem nowa. Uczyłam się w Salem. - powiedziałam z dumą. Do mojej szkoły przyjmują tylko prawdziwe czarownice, które mają korzenie z tego miejsca. Spojrzeli się na mnie z zaskoczeniem.
- Gdzie siedzisz? Może chcesz usiąść z nami? - zaproponował blondyn. Odpowiedziałam "jasne". Poszliśmy do ich przedziału. Siedziałam koło Davida, a naprzeciwko usiedli James i dziewczyna, która nadal nie zdradziła swojego imienia.
- A więc uczyłaś się w Salem. - znów zaczęła szatynka - Przyjmują tam tylko czysto krwistych. Uważasz, że tylko takie osoby powinny się uczyć?! - zapytała ostro
- Rose. - zganił ją blondyn - Przestań. - po chwili drzwi się otworzyły i przeszedł przez nie brązowowłosy chłopak. Młodszy od nas.
- Czego chcesz Albus? - warknął James, ale brat na niego nie patrzył. Patrzył na mnie. Wszyscy to zauważyli. - To Alicja. - chłopak się zaczerwienił i uśmiechnął
- Cześć. - bąknął, a potem spojrzał na czarnowłosego - Przebierajcie się już w szaty. Nie długo Hogsmead. - powiedział i szybko wyszedł. Rose się uśmiechnęła.
- Chodź. Pójdziemy do łazienki. - powiedziała do mnie, a ja wstałam. James i David wymienili zaniepokojone spojrzenia. Wyszłyśmy na korytarz i poszłyśmy do drzwi. - Nie patrz na pozory. Łazienka nie jest taka mała. Otworzyła drzwi i znalazłyśmy się w ogromnym pomieszczeniu. Ona rozłożyła swoją szatę, a ja wyjęłam moją walizkę i wypowiedziałam formułę. Dziewczyna spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Jak to zrobiłaś? - spytała - Nie wiesz, że nie wolno używać magii poza Hogwartem?!
- To magia, której nikt z was nie pozna w całym swoim życiu. - syknęłam i wyjęłam szatę. Zdjęłam sweter, a togę założyłam na podkoszulek. W spodniach może być mi za gorąco. Spakowałam wszystko do walizki i zmniejszyłam ją. Skierowałam się do wyjścia, ale Rose złapała mnie za nadgarstek.
- Trzymaj się od nas z daleka. - syknęła mi do ucha - Nie toleruję takich laleczek jak ty. Idź do Slytherinu z tą swoją manią czystości krwi! - wyszła z łazienki, a ja za nią. Dołączyłyśmy do chłopaków. Oczywiście zapominając o "małej sprzeczce".
- W jakim domu chciałabyś się znaleźć. - spytał David, a Rose prychnęła.
- Sama nie wiem. Na pewno nie w Slytherinie. I nie w Hufflepuff.
- Może Gryffindor? - zaproponował James - Ile wiesz o Hogwarcie?
- Niewiele. Tylko tyle, że są cztery domy i jak jest się do nich przydzielanym. - odpowiedziałam i wysiliłam się na słaby uśmiech, oni go odwzajemnili. Oczywiście oprócz Rose. Reszta podróży minęła dość spokojnie. Wychodząc z pociągu zostałam zawołana przez jakiegoś człowieka z bujną brodą. Odłączyłam się od nowych przyjaciół.
- Pierwszoroczni! Pierwszoroczni! - krzyczała jakaś kobieta, a mężczyzna wołał mnie.
- Witaj. Jestem Hagrid, gajowy Hogwartu i nauczycie ONMS! - powiedział z dumą - Teraz pójdziemy do łodzi i popłyniemy jeziorem do Hogwartu. Oczywiście jeśli nie utoniemy. - wsiedliśmy do łodzi i popłynęliśmy. Miałam swoją łódź. Dotknęłam ręką taflę wody. Była ciepła i zimna. Takie to magiczne. Dopłynęliśmy do zamku i weszliśmy. Potem jakaś kobieta zaprowadziła nas do Wielkiej Sali. I wniosła wyczekiwaną tiarę przydziału.
Nauczycielka powoli wyczytywała listę, ale ja usłyszała tylko "Sims Alicja". Usiadłam na małym stołeczku, włożyłam tiarę i usłyszałam: Alicja Sims. Bardzo uzdolniona czarownica z Salem. Prawdziwa czarownica. Cechy: wredna, mądra, inteligentna, sprytna, odważna. Gdzie by cię przydzielić. jakieś specjalne życzenia!? Nic nie odpowiedziałam. Nie? To może...
Na szczęście nie wpadłam na ścianę, tak jak mówił okularnik: przeniosę się na stację. Przeszłam kawałek i zobaczyłam wielki, stary peron. Zaparkował na nim stary pociąg. Za pięć 11. Pewnym krokiem weszłam do pociągu. Coś zakuło mnie w serce jak zobaczyłam, że wszyscy żegnają się, są z rodzicami. Moi nie mogli być. Kiedy uczyłam się w Salem, zawsze byli obecni. Tyle, że obrzędy w Salem to co innego. Schowałam się na korytarzu, na końcu pociągu. Jedenasta. Wychyliłam się przez okno i zobaczyłam, że przez najbliższe drzwi wsypuje się mnóstwo uczniów. Potem pociąg ruszył. Dzieci machały do swoich rodziców. Ja nie miałam komu machać. Gdy pociąg przyśpieszał dorośli za nim biegli, by móc nacieszyć się swoimi dziećmi. Byłam na samym końcu, dlatego gdy pociąg znikał za zakrętem, spojrzałam jeszcze na ludzi. Część już skierowała się do wyjścia, inni stali, prawdopodobnie przypominając sobie swoją podróż. Jeszcze inni po prostu bezradnie patrzyli się na maszynę, aż w końcu wszystko zniknęło za zakrętem.
- Ten przedział jest zajęty? - podskoczyłam, gdy usłyszałam głos i poczułam czyjąś rękę na ramieniu. - Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć. - rozmawiałam z chłopakiem. Wysokim, ciemnowłosym. Patrzyłam na niego niepewnie, ale odpowiedziałam.
- Nie. Jest wolny. - chciałam już odejść, ale on złapał mnie za nadgarstek i obrócił. Był silny. Zbyt silny, żebym zdołała się uwolnić i pójść dalej. Spojrzałam z wyrazem "Coś jeszcze?"
- Jestem Damon. Może chcesz z nami siedzieć. Teraz ciężko o choć trochę miejsca, a u nas całe jedno wolne. - uśmiechnął się, a ja pokiwałam głową i wszyscy weszliśmy do przedziału. Zajęłam miejsce przy oknie. Obok mnie usiadł nowy kolega. - To jest Scorp. - wskazał blondyna, po jego lewej stronie. - Obok siedzi John. - pokazał napakowanego szatyna. - Naprzeciwko ciebie siedzi moja siostra Susan, a obok niej Justine, Julia i Martin. - dziewczyny patrzyły na mnie wrogo.
- Jaki masz status krwi? - spytała blondynka, siostra Damona. Czemu ją to interesuje?
- Czysta, a co? - wszyscy się na mnie patrzą. Spojrzałam na dziewczynę.
- To dobrze. - uśmiechnęła się sztucznie - Do Slytherinu dostają się tylko czysto krwiści. - już wiem gdzie nie chcę być. Ale dobrze, że jestem fałszywa. Zanim pójdę, dużo się dowiem.
- A wy wszyscy jesteście w Slytherinie?
- Tak. To zaszczyt. Zdradzę ci coś. Śmierciożercy...
- Damon! - krzyknęła Susan - Nie możesz jej tego powiedzieć. No, ale powiem ci, że inne domy nie powinny istnieć. A szczególnie dom kartofli! - krzyknęła, a wszyscy się zaśmieli. Dobra, żart dobry. Inne domy nie powinny istnieć. Nie chcę tam być.
- Muszę pójść do łazienki. - powiedziałam i wypowiedziałam szeptem formułkę zaklęcia zmniejszającego. Wrzuciłam moją walizkę do kieszeni, teraz była wielkości małego palca. Szybko ulotniłam się z przedziału i otworzyłam drzwi do następnego wagonu. Nieszczęście chciało, że przez kotarę nie zauważyłam chłopaka, który również przechodził. Wpadliśmy na siebie.
- Czemu to James zawsze wpada na dziewczyny? - zapytał jego kolega, wysoki, blond włosy. - Jestem David. - wyciągnął rękę, żeby pomóc mi wstać.
- Bo James nigdy nie patrzy gdzie idzie. - rzuciła dziewczyna, która stała obok Davida. Nie wyglądała przyjaźnie. Po chwili wstał też James.
- Jestem James. Przepraszam, nic ci się nie stało?
- Alicja. Spoko, żyję. - odpowiedziałam, a on i jego kolega się uśmiechnęli.
- Nigdy cię nie widziałam. Nie wyglądasz na pierwszoroczną. - wtrąciła się dziewczyna. Nie lubi mnie. Na pewno przyjaźni się z Jamesem i Davidem.
- Jestem nowa. Uczyłam się w Salem. - powiedziałam z dumą. Do mojej szkoły przyjmują tylko prawdziwe czarownice, które mają korzenie z tego miejsca. Spojrzeli się na mnie z zaskoczeniem.
- Gdzie siedzisz? Może chcesz usiąść z nami? - zaproponował blondyn. Odpowiedziałam "jasne". Poszliśmy do ich przedziału. Siedziałam koło Davida, a naprzeciwko usiedli James i dziewczyna, która nadal nie zdradziła swojego imienia.
- A więc uczyłaś się w Salem. - znów zaczęła szatynka - Przyjmują tam tylko czysto krwistych. Uważasz, że tylko takie osoby powinny się uczyć?! - zapytała ostro
- Rose. - zganił ją blondyn - Przestań. - po chwili drzwi się otworzyły i przeszedł przez nie brązowowłosy chłopak. Młodszy od nas.
- Czego chcesz Albus? - warknął James, ale brat na niego nie patrzył. Patrzył na mnie. Wszyscy to zauważyli. - To Alicja. - chłopak się zaczerwienił i uśmiechnął
- Cześć. - bąknął, a potem spojrzał na czarnowłosego - Przebierajcie się już w szaty. Nie długo Hogsmead. - powiedział i szybko wyszedł. Rose się uśmiechnęła.
- Chodź. Pójdziemy do łazienki. - powiedziała do mnie, a ja wstałam. James i David wymienili zaniepokojone spojrzenia. Wyszłyśmy na korytarz i poszłyśmy do drzwi. - Nie patrz na pozory. Łazienka nie jest taka mała. Otworzyła drzwi i znalazłyśmy się w ogromnym pomieszczeniu. Ona rozłożyła swoją szatę, a ja wyjęłam moją walizkę i wypowiedziałam formułę. Dziewczyna spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Jak to zrobiłaś? - spytała - Nie wiesz, że nie wolno używać magii poza Hogwartem?!
- To magia, której nikt z was nie pozna w całym swoim życiu. - syknęłam i wyjęłam szatę. Zdjęłam sweter, a togę założyłam na podkoszulek. W spodniach może być mi za gorąco. Spakowałam wszystko do walizki i zmniejszyłam ją. Skierowałam się do wyjścia, ale Rose złapała mnie za nadgarstek.
- Trzymaj się od nas z daleka. - syknęła mi do ucha - Nie toleruję takich laleczek jak ty. Idź do Slytherinu z tą swoją manią czystości krwi! - wyszła z łazienki, a ja za nią. Dołączyłyśmy do chłopaków. Oczywiście zapominając o "małej sprzeczce".
- W jakim domu chciałabyś się znaleźć. - spytał David, a Rose prychnęła.
- Sama nie wiem. Na pewno nie w Slytherinie. I nie w Hufflepuff.
- Może Gryffindor? - zaproponował James - Ile wiesz o Hogwarcie?
- Niewiele. Tylko tyle, że są cztery domy i jak jest się do nich przydzielanym. - odpowiedziałam i wysiliłam się na słaby uśmiech, oni go odwzajemnili. Oczywiście oprócz Rose. Reszta podróży minęła dość spokojnie. Wychodząc z pociągu zostałam zawołana przez jakiegoś człowieka z bujną brodą. Odłączyłam się od nowych przyjaciół.
- Pierwszoroczni! Pierwszoroczni! - krzyczała jakaś kobieta, a mężczyzna wołał mnie.
- Witaj. Jestem Hagrid, gajowy Hogwartu i nauczycie ONMS! - powiedział z dumą - Teraz pójdziemy do łodzi i popłyniemy jeziorem do Hogwartu. Oczywiście jeśli nie utoniemy. - wsiedliśmy do łodzi i popłynęliśmy. Miałam swoją łódź. Dotknęłam ręką taflę wody. Była ciepła i zimna. Takie to magiczne. Dopłynęliśmy do zamku i weszliśmy. Potem jakaś kobieta zaprowadziła nas do Wielkiej Sali. I wniosła wyczekiwaną tiarę przydziału.
Może nie jestem śliczna,
Może i łach ze mnie stary,
Lecz choćbyś świat przeszukał,
Tak mądrej nie znajdziesz tiary.
Możecie mieć meloniki,
Możecie nosić panamy,
Może i łach ze mnie stary,
Lecz choćbyś świat przeszukał,
Tak mądrej nie znajdziesz tiary.
Możecie mieć meloniki,
Możecie nosić panamy,
Lecz jam jest Tiara Losu,
Co jeszcze nie jest zbadany.
Choćbyś swą głowę schował
Pod pachę albo w piasek,
I tak poznam kim jesteś,
Bo dla mnie nie ma masek.
Śmiało, dzielna młodzieży,
Na głowy mnie wkładajcie,
A ja wam zaraz powiem,
Gdzie odtąd zamieszkacie.
Może w Gryffindorze,
Gdzie kwitnie męstwa cnota,
Gdzie króluje odwaga
I do wyczynów ochota.
A może w Hufflepuffie,
Gdzie sami prawi mieszkają,
Gdzie wierni i sprawiedliwi
Hogwarta szkoły są chwałą.
A może w Ravenclawie''
Co jeszcze nie jest zbadany.
Choćbyś swą głowę schował
Pod pachę albo w piasek,
I tak poznam kim jesteś,
Bo dla mnie nie ma masek.
Śmiało, dzielna młodzieży,
Na głowy mnie wkładajcie,
A ja wam zaraz powiem,
Gdzie odtąd zamieszkacie.
Może w Gryffindorze,
Gdzie kwitnie męstwa cnota,
Gdzie króluje odwaga
I do wyczynów ochota.
A może w Hufflepuffie,
Gdzie sami prawi mieszkają,
Gdzie wierni i sprawiedliwi
Hogwarta szkoły są chwałą.
A może w Ravenclawie''
Zamieszkać wam wypadnie
Tam płonie lampa wiedzy,
Tam mędrcem będziesz snadnie.
A jeśli chcecie zdobyć
Druhów gotowych na wiele,
To czeka was Slytherin,
Gdzie cenią sobie fortele.
Więc bez lęku, do dzieła!
Na głowy mnie wkładajcie,
Jam jest Myśląca Tiara,
Los wam wyznaczę na starcie!
Tam płonie lampa wiedzy,
Tam mędrcem będziesz snadnie.
A jeśli chcecie zdobyć
Druhów gotowych na wiele,
To czeka was Slytherin,
Gdzie cenią sobie fortele.
Więc bez lęku, do dzieła!
Na głowy mnie wkładajcie,
Jam jest Myśląca Tiara,
Los wam wyznaczę na starcie!
Nauczycielka powoli wyczytywała listę, ale ja usłyszała tylko "Sims Alicja". Usiadłam na małym stołeczku, włożyłam tiarę i usłyszałam: Alicja Sims. Bardzo uzdolniona czarownica z Salem. Prawdziwa czarownica. Cechy: wredna, mądra, inteligentna, sprytna, odważna. Gdzie by cię przydzielić. jakieś specjalne życzenia!? Nic nie odpowiedziałam. Nie? To może...
- Ravenclaw!
***
Pisałam rozdział w pocie czoła,
by pojawił się przed świętami.
I jest!
Ravenclaw! Ciekawe, kogo tam pozna :3 Chociaż przez chwilę zastanawiałam się, czy nie będzie w Slytherinie, ale na szczęście nie jest. Rose wkurzona. Ciekawe, jak będzie wyglądała późniejsza ich relacja.
OdpowiedzUsuńŻyczę potopu weny,
Aria
Każdy wątek jest tu pogmatwany i lekko dziwny. Relacja Rose-Ali też taka będzie
UsuńMoje miejsce!
OdpowiedzUsuńMyślałam, że będę pierwsza... :(
UsuńNo dobra później będę się smutać! Co do notki... Wyszła Ci genialnie! Przede wszystkim bardzo mnie zaciekawiła. Przypadła mi do gustu główna bohaterka. Ta Rose (Weasley?) zawsze myślałam, iż jest przyjacielska, miła, a tu taki szok! Ravenclaw... Nie będę Cię okłamywać myślałam, iż będzie Gryffonką :/ No cóż lepsze to niż Slytherin! Nigdy nie umiałam pisać długich komentarzy, więc musisz się zadowolić takim o to wypierdkiem :3
Sonrisa
PS: Nie zapominaj mnie informować o nowych rozdziałach!
A nie dobra! To jednak nie Weasley! Przed chwilą przeczytałam zakładkę bohaterowie :3
UsuńSonrisa
Ja ciebie jeszcze zaskoczę :)
UsuńRozdział boski! Nasza bohaterka jest taka zagubiona, ale mam nadzieję, że jakoś się zadomowi. Mam przynajmniej taką nadzieję. Czekam na next i pozdrawiam ~Dorcas
OdpowiedzUsuńAlicja da sobie radę ;)
UsuńRozdział bardzo fajny, podoba mi się :) Myślałam że Alicja będzie z Gryffindorze, a tu Ravenclaw, jestem mega zdziwiona. Szkoda myślałam że z Jamesem się jakoś zakolegują bardziej jak będą razem w domu, ale u tak liczę na jakieś bliższe relacje między nimi *.* Ta Rose to Weasley? Jej nie spodziewałam się takiego charakteru i wrogiego nastawienia. Zaciekawiłaś mnie :* Czekam na next.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Panienka Livvi :)
O Rose doczytaj sobie w bohaterach, nie jest to Wesley
UsuńZaklepuję miejsce :)
OdpowiedzUsuńWitaj!
UsuńNa sam pierw (jak to brzmi XD) powiem, że bardzo lubię ten cytat, co go dałaś przed rozdziałem :) Jest taki prawdziwy i wgl. :P A co do rozdziału:
Bardzo, ale to bardzo mi się podobał :) W sumie jeszcze sama nie wiem gdzie może trafić Alicja. Pewnie do Gryffindoru razem z Jamesem :D A Albusowi się chyba spodobała Alicja co? XD Taki zaczerwieniony haha XD A z tą szkołą SALEM to sama wymyśliłaś? Bo bardzo fajny pomysł, że sami czytokrwiści i wgl. Trochę egoistyczne, ale fajne XD Ja bym tam na pewno nie była, bo jestem pół krwi :P
A Rose, trochę niemiła :C Ej, przecież Alicja nic jej nie zrobiła...No, ale myślę, że wszystko się ułoży i się zaprzyjaźnią :D
Znalazłam kilka litrówek, ale tak to rozdział mega fajowski :D
Życzę weny i Pozdrawiam Mania :*
Doczytaj końcówkę, jest w Ravie
UsuńZapraszam na rozdział 30 syriusz-black-i-dorcas-meadowes.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBa bloga zajrzę i dziękuję serdecznie :*
OdpowiedzUsuńByłam pewna, że trafi do Slytherinu... Mile mnie zaskoczyłaś :D Relacja Alicji i Rose będzie ciekawa... Czuję, że Ala będzie z Jamesem! <3 Jestem o tym przekonana... To tyle jak na ten rozdział, lecę czytać następne :) /Liseg
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńPostanowiłam nadrobić zaległości i skomentować kilka twoich postów, żeby potem być ze wszystkim na bieżąco.
Wciągnęłaś mnie w to opowiadanie. Jestem zauroczona. I już z góry zawiadamiam, że Alicja stała się moją ulubioną bohaterką EVER tego bloga. To chyba dobrze. W końcu jest w centrum uwagi czytelników ;)
Podoba mi się to, że tak mało wiemy o Alicji. Bo ja, żeby sobie niczego przypadkiem zaspojlerować nie przeczytałam zakładki z bohaterami.
Damon? Pierwsze skojarzenie- TVD! Borze szumiący! Co mój mąż robi w tym opowiadaniu?! :P Coś czuję, że polubię gościa.
Byłam pewna, że trafi do Stytherinu. Miła niespodzianka. Mimo, że sama jestem Ślizgonką. Myślę, że Alicji będzie dobrze w Ravie.
Rose, hmm... trochę jak lwica. Widać, że dziewczyna broni swojego. No, nie całkiem swojego. Ale mimo wszystko ją polubiłam. Wiem, wiem, jestem dziwna. Nie moja wina.
Bardzo mnie zaciekawiłaś i czekam na dalszy rozwój akcji.
Pozdrawiam i życzę weny,
Karolina.