Dawno obiecana miniaturka, na której tematykę głosowaliście w ankiecie.
Bohaterowie:
Bohaterowie:
Urodziłam się, żeby walczyć. Stałam się przegraną.
Rysowała kwiaty na ścianie swojego pokoju. Nie obchodziła ją kara, bo i tak został jej jeszcze tydzień. Nauczyciele udawali, że nie widzą jej zamyślenia. Każdemu było jej trochę szkoda. Lubili tę dziewczynę. Była zabawna, uśmiechnięta, lekko uszczypliwa, mądra i spostrzegawcza. A to wszystko zmieniło się w dwa miesiące. Dawna uśmiechnięta dziewczyna została starta na proch, a na jej miejsce weszła twarda i niemiła dziewczyna. Bo po co zawierać przyjaźnie, skoro i tak zostaną nam zabrane?, myślała. Ale wróćmy do tamtego czasu. Rysowała piękne kwiaty na lawendowej ścianie. Należała do domu powietrza, dlatego wszelkie dodatki były kolory fioletowego. Cicho otworzyły się drzwi, ale dziewczyna nawet nie spojrzała kto wchodzi. Była zbyt zajęta rysowaniem.
-Co ty robisz? Zniszczysz tapetę. - Powiedziała dziewczyna, która weszła do pokoju. - Wiem, że jesteś zdesperowana, ale może jeszcze da się coś zrobić... - W tym momencie Sims jej przerwała. Odwróciła wzrok od rysunku i spojrzała na przyjaciółkę. W jej ciemnych oczach nie było widać wesołych iskierek. Była tylko przerażająca ciemna pusta.
- Ale nie da się nic zrobić! - Krzyknęła histerycznie, a w jej oczach pojawiły się łzy. Nie, nie teraz, teraz nie może płakać. Resztkami sił je powstrzymał i przetarł oczy. - Próbowałam prośbą, groźbą, płaczem i krzykiem. Nic nie działa. Moja matka mówi, że musimy wyjechać, że nie może znieść tego miejsca. - Powiedziała rozpaczliwie. - Proponowałam, że zostanę, ale na próżno. Chyba tylko ja nie znam powodu wyjazdu, bo wszyscy popierają mamę. - Dodała już spokojnie, ale po jej policzkach popłynęły łzy. Ona tylko siedziała i dawała im spływać po jej twarzy. Vanessa natychmiast wstała i usiadła na łóżku przyjaciółki. Mocno ją przytuliła. W jej oczach też zalśniły łzy, ale postanowiła być silna. Dla Ali.Siedziały tak przytulone przez długi czas. Może minęła minuta, może kwadrans, a może nawet parę godzin, gdy otworzyły się drzwi i weszły przez nie bliźniaczki Jamies. Bez wahania przyłączyły się do uścisku. Kiedy się puściły, okazało się, że Ali prawie wcale nie płakała. Jej oczy były tylko zaczerwienione, a ślady po kilku łzach były już prawie nie widoczne.
- Nawet jeśli pojedziesz, nawet jeśli będziesz na drugim końcu świata, nadal będziemy o tobie myśleć w każdej minucie. - Powiedziała Anna, która była bardzo wrażliwa, ale i ona pozwoliła sobie tylko na kilka łez. - Jesteś naszą przyjaciółką. Należysz do kręgu powietrza, tak jak my wszystkie i nikt nam tego nigdy nie odbierze, bo to nasze i tylko nasze, Ali. Tylko nasze. - Szatynka uśmiechnęła się smutno do przyjaciółki. Ta odwzajemniła uśmiech.
- I nigdy nie pozwolimy wynieść twojego łóżka! - Zadeklarowała się Eli, która była zupełnym przeciwieństwem swojej bliźniaczki. Była twardą buntowniczką, która miała taki dar do podnoszenia na duchu, typu: Hej, jeśli nie spadniesz z tej wieży, to pamiętaj, co cię nie zabije, to cię wzmocni! Była jeszcze Vanessa. Przy obcych była niedostępna i nie uśmiechała się do nich. Najłatwiej było jej zachować powagę ze wszystkich dziewczyn. To na niej wzorowała się Ali, kiedy tworzyła nową, twardszą wersję siebie, Alicję. Sims darzyła ją największym zaufanie, z wzajemnością. Może to dlatego, że poznały się wcześniej, niż z bliźniaczkami albo to dlatego, że były takie inne. A może po prosty nie było na to zasady. Przez ostatni tydzień starały się spędzać ze sobą jak najwięcej czasu. Nawet wymykały się do lasu podczas lekcji i tam spotykały się razem z dwoma przyjaciółmi - Caleb'em i Alex'em. Chodzili do szkoły czarodziejów i dlatego rzadko się widywali, ale znajdowali dla siebie czas. Sama historia jak się poznali jest dziwna, ale o tym kiedy indziej. Niestety, tydzień minął szybko. Nim Ali się spostrzegła, już wrzucała do walizki swoje rzeczy. Było jej przykro, bo żadnej z przyjaciółek nie było w pokoju. A nagle wpadła do niego Van.
- Choć ze mną. Muszę ci coś pokazać! - Powiedziała z rzadkim u niej entuzjazmem, więc Sims uznała, że to naprawdę coś ważnego i poszła z przyjaciółką. Ona zaprowadziła ją do lasu. Szły długo, a niebo powoli zaczęło ciemnieć. Kiedy Vanessa się zatrzymała było już całkiem ciemno. Ali się zdziwiła. Były przy drzewie Czterech Dróg. Chciała o coś zapytać, ale zza drzewa wyskoczyli jej przyjaciele. Wszyscy, Annabeth, Elizabeth, Caleb oraz Alex. Byli tu wszyscy. Alex zawsze był wesoły. Wymyślił nawet dla niej ksywkę, Ali Zombie. Caleb natomiast zawsze był czujny. Zwracał uwagę na wszystko wokoło. Rozmawiali przy drzewie długo, aż w końcu padali z nóg. Wtedy stanęli przy drzewie. Złapali się za ręce i stanęli wokół drzewa. Jak przyjaciele.
- Nawet jeśli nie będzie cię z nami to zawsze będziemy o tobie pamiętać. - Zaczęła Anna.
- Zawsze w nas będzie cząstka ciebie. Powal Hogwart na kolana swoją przebojowością. - Powiedziała krzepiąco Eliz.
- Będziemy cię pamiętać, kiedy będziemy patrzeć na to drzewo, drzewo naszej przyjaźni. - Dodał Caleb.
- Będziemy o tobie wspominać na każdym spotkaniu. - Odparła poważnie Van.
- I myśleć o tobie w każdej minucie. Jesteśmy pewni, że sobie poradzisz, Ali Zombie. - Uśmiechnął się Alex. Ali zamiast płakać, też się uśmiechnęła.
- A ja nigdy was nie zapomnę. I obiecuję, że Hogwart będzie leżał mi u stóp. - Powiedziała wojowniczo nasza bohaterka.
Kiedy dziewczyny wrócił do pokoju, Ali przemieniła swój kwiatowy rysunek w sześć róż. A na każdej widniało inne imię. Ali, Van, Anna, Eliz, Alex oraz Caleb. I tak się kończy moja historia w Salem. Proszę. To moja historia! Chcesz wiedzieć, dlaczego nie trafiłam do Slytherinu, choć według każdej zasady powinnam? Dlatego, że Tiara przydziału patrzy głębiej. Nikt nie rodzi się zły, złym dopiero się staje. A Tiara zajrzała w moje wspomnienia. Wspomnienia mojej ogromnej wierności wobec przyjaciół. Przyjaciół, o których myślę w każdej minucie. Przyjaciół, dla których zostawiłam resztę dobroci, choć reszta mnie zamieniła się w pył... I wtedy powstała nowa Alicja Sims. Alicja, nie Ali.
- Ale nie da się nic zrobić! - Krzyknęła histerycznie, a w jej oczach pojawiły się łzy. Nie, nie teraz, teraz nie może płakać. Resztkami sił je powstrzymał i przetarł oczy. - Próbowałam prośbą, groźbą, płaczem i krzykiem. Nic nie działa. Moja matka mówi, że musimy wyjechać, że nie może znieść tego miejsca. - Powiedziała rozpaczliwie. - Proponowałam, że zostanę, ale na próżno. Chyba tylko ja nie znam powodu wyjazdu, bo wszyscy popierają mamę. - Dodała już spokojnie, ale po jej policzkach popłynęły łzy. Ona tylko siedziała i dawała im spływać po jej twarzy. Vanessa natychmiast wstała i usiadła na łóżku przyjaciółki. Mocno ją przytuliła. W jej oczach też zalśniły łzy, ale postanowiła być silna. Dla Ali.Siedziały tak przytulone przez długi czas. Może minęła minuta, może kwadrans, a może nawet parę godzin, gdy otworzyły się drzwi i weszły przez nie bliźniaczki Jamies. Bez wahania przyłączyły się do uścisku. Kiedy się puściły, okazało się, że Ali prawie wcale nie płakała. Jej oczy były tylko zaczerwienione, a ślady po kilku łzach były już prawie nie widoczne.
- Nawet jeśli pojedziesz, nawet jeśli będziesz na drugim końcu świata, nadal będziemy o tobie myśleć w każdej minucie. - Powiedziała Anna, która była bardzo wrażliwa, ale i ona pozwoliła sobie tylko na kilka łez. - Jesteś naszą przyjaciółką. Należysz do kręgu powietrza, tak jak my wszystkie i nikt nam tego nigdy nie odbierze, bo to nasze i tylko nasze, Ali. Tylko nasze. - Szatynka uśmiechnęła się smutno do przyjaciółki. Ta odwzajemniła uśmiech.
- I nigdy nie pozwolimy wynieść twojego łóżka! - Zadeklarowała się Eli, która była zupełnym przeciwieństwem swojej bliźniaczki. Była twardą buntowniczką, która miała taki dar do podnoszenia na duchu, typu: Hej, jeśli nie spadniesz z tej wieży, to pamiętaj, co cię nie zabije, to cię wzmocni! Była jeszcze Vanessa. Przy obcych była niedostępna i nie uśmiechała się do nich. Najłatwiej było jej zachować powagę ze wszystkich dziewczyn. To na niej wzorowała się Ali, kiedy tworzyła nową, twardszą wersję siebie, Alicję. Sims darzyła ją największym zaufanie, z wzajemnością. Może to dlatego, że poznały się wcześniej, niż z bliźniaczkami albo to dlatego, że były takie inne. A może po prosty nie było na to zasady. Przez ostatni tydzień starały się spędzać ze sobą jak najwięcej czasu. Nawet wymykały się do lasu podczas lekcji i tam spotykały się razem z dwoma przyjaciółmi - Caleb'em i Alex'em. Chodzili do szkoły czarodziejów i dlatego rzadko się widywali, ale znajdowali dla siebie czas. Sama historia jak się poznali jest dziwna, ale o tym kiedy indziej. Niestety, tydzień minął szybko. Nim Ali się spostrzegła, już wrzucała do walizki swoje rzeczy. Było jej przykro, bo żadnej z przyjaciółek nie było w pokoju. A nagle wpadła do niego Van.
- Choć ze mną. Muszę ci coś pokazać! - Powiedziała z rzadkim u niej entuzjazmem, więc Sims uznała, że to naprawdę coś ważnego i poszła z przyjaciółką. Ona zaprowadziła ją do lasu. Szły długo, a niebo powoli zaczęło ciemnieć. Kiedy Vanessa się zatrzymała było już całkiem ciemno. Ali się zdziwiła. Były przy drzewie Czterech Dróg. Chciała o coś zapytać, ale zza drzewa wyskoczyli jej przyjaciele. Wszyscy, Annabeth, Elizabeth, Caleb oraz Alex. Byli tu wszyscy. Alex zawsze był wesoły. Wymyślił nawet dla niej ksywkę, Ali Zombie. Caleb natomiast zawsze był czujny. Zwracał uwagę na wszystko wokoło. Rozmawiali przy drzewie długo, aż w końcu padali z nóg. Wtedy stanęli przy drzewie. Złapali się za ręce i stanęli wokół drzewa. Jak przyjaciele.
- Nawet jeśli nie będzie cię z nami to zawsze będziemy o tobie pamiętać. - Zaczęła Anna.
- Zawsze w nas będzie cząstka ciebie. Powal Hogwart na kolana swoją przebojowością. - Powiedziała krzepiąco Eliz.
- Będziemy cię pamiętać, kiedy będziemy patrzeć na to drzewo, drzewo naszej przyjaźni. - Dodał Caleb.
- Będziemy o tobie wspominać na każdym spotkaniu. - Odparła poważnie Van.
- I myśleć o tobie w każdej minucie. Jesteśmy pewni, że sobie poradzisz, Ali Zombie. - Uśmiechnął się Alex. Ali zamiast płakać, też się uśmiechnęła.
- A ja nigdy was nie zapomnę. I obiecuję, że Hogwart będzie leżał mi u stóp. - Powiedziała wojowniczo nasza bohaterka.
Kiedy dziewczyny wrócił do pokoju, Ali przemieniła swój kwiatowy rysunek w sześć róż. A na każdej widniało inne imię. Ali, Van, Anna, Eliz, Alex oraz Caleb. I tak się kończy moja historia w Salem. Proszę. To moja historia! Chcesz wiedzieć, dlaczego nie trafiłam do Slytherinu, choć według każdej zasady powinnam? Dlatego, że Tiara przydziału patrzy głębiej. Nikt nie rodzi się zły, złym dopiero się staje. A Tiara zajrzała w moje wspomnienia. Wspomnienia mojej ogromnej wierności wobec przyjaciół. Przyjaciół, o których myślę w każdej minucie. Przyjaciół, dla których zostawiłam resztę dobroci, choć reszta mnie zamieniła się w pył... I wtedy powstała nowa Alicja Sims. Alicja, nie Ali.
Witam!
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdział dziesiąty!
http://adrianna-ocalic-istnienia.blogspot.com/2015/07/rozdzia-10-przyjaciele.html
Selene Neomajni
PS: Zaraz skomentuję Twój rozdział ^^
Witam! (Po raz drugi)
UsuńMimo tego, że czekałam na rozdział to na miniaturce się nie zawiodłam. Alicja i jej przyjaciele przypominają mi czterech założycieli Hogwartu (za nim się pokłócili). Co z tego, że ich jest siedem? Grunt to przyjaźń! (Powiedziała dziewczyna, która nigdy w życiu nie miała prawdziwego przyjaciela (y) ).
,,- I nigdy nie pozwolimy wynieść twojego łóżka!" Nie, no! I to są przyjaciółki! Ojejku (a raczej ja pierdzielę)... tak się rozpłynęłam nad tą przyjaźnią, że... chociaż czekaj. Ten cały One Part 2 opowiadał właśnie o przyjaźni (i o zmianie osobowości (tak to się nazywa?)), więc słusznie się nad nimi rozpłynęłam. Jednak zmiana charakteru Alicji też jest ciekawa.
Już nie Ali tylko... Dalicja always and forever! ♥♥♥
Wybacz za taki beznadziejny komentarz, ale nie wiem co dalej napisać, a poza tym... jestem pierwsza!
Życzę Ci, abyś utopiła się w morzu weny oraz z niecierpliwością oczekuję nn!
Selene Neomajni
Cudna miniaturka. Wybacz, że znów tak krótko.
OdpowiedzUsuńKrótko:
OdpowiedzUsuńSuper. Pokazałaś w tej miniaturce siłę przyjaźni i więzy, jakie łączą Alicję z jej paczką... Pozostaje mi tylko czytać na rozdział ;3
http://harrmionehariet.blogspot.com/ - zapraszam do mnie ccccc;;;
Buźka i weny!
H
Miniaturka jest wspaniała. Przepięknie opisałaś moc przyjaźni oraz rozpacz, chodź mało widoczna z zewnątrz w środku była prawie ogromna. Trudno zostawić za sobą coś pięknego, coś co mogło być przyszłością, by przejść do nowego etapu, gdzie wszystko jest dla nas nowością. Alicja jest naprawdę twarda i silna, skoro praktycznie nie płakała. Naprawdę opisałaś wspaniale ich przyjaźń i czekam na kolejny rozdział, bo nic innego mi nie pozostaje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny!
Panienka Livvi ;*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń